Po co nam błonnik?

Braki w uzębieniu. Szczęka krucha i delikatna. Żołądka praktycznie nie ma. Jelito cienkie skrócone z trzech metrów do kilkunastu centymetrów z ograniczoną zdolnością wydzielania enzymów. Ściany jelita grubego suche i zesztywniałe, przypominające starą zardzewiałą rurę. W przewodzie pokarmowym najwięcej miejsca zajmuje teraz wątroba i woreczek żółciowy – organy niezwykle obciążone pracą. A trzustka? No cóż, to praktycznie resztka biologicznego eksponatu. Dawniej odpowiadała za produkcję insuliny, którą obecnie dodaje się do żywności.

Po co nam błonnik?

Być może brzmi to trochę dziwnie i niedorzecznie, ale najwyraźniej w takim kierunku zmierzać będzie ewolucja układu pokarmowego człowieka XXI wieku. Współczesna żywność, obfitująca w cukier, tłuszcz i sztuczne dodatki, miękka, przetworzona, pozbawiona swej naturalności, powoduje że niektóre części przewodu pokarmowego stają się powoli bezużyteczne. Współczesny postęp techniczny zaczął wyręczać nie tylko nasze mięśnie, ale także znaczną część układu trawiennego. Wynaleziono maszyny, które za nas żują, trawią i pomagają oddzielać z żywności twardsze składniki, tak by nie urażały naszego coraz bardziej delikatnego podniebienia.

Organizm naszych przodków musiał się nieźle namęczyć, aby strawić choć odrobinę pokarmu. Tysiące lat temu nie było Mc'Donaldów, supermarketów i pizzerii, nie wynaleziono też tosterów, frytkownic i mikrofalówek. Wszystko było spożywane na surowo lub pieczone w ogniu. Pokarm był twardy, wolniej się trawił, ale i był o wiele zdrowszy. Trzeba było włożyć sporo sił by go rozgryźć i przeżuć. Nasi przodkowie posiadali więc mocne trzonowe zęby, by móc miażdżyć twardy pokarm roślinny jaki przeznaczyła dla nich matka natura. Dzięki silnemu uzębieniu mogli uwalniać z niego wartościowe składniki mineralne, witaminy i błonnik, a ostre siekacze i kły służyły do rozrywania kęsów twardego mięsa.

Ale świat się zmienił. Postęp techniczny sprawił, że zęby przestały być właściwie potrzebne. Bo niby po co? Do gryzienia pączków, lodów, klusek czy mielonych hamburgerów? Na dobrą sprawę można się bez nich obyć. Nic dziwnego, że nasze uzębienie staje się coraz bardziej słabe i kruche, ulegając uwstecznieniu. Nieużywany organ zanika i jest to odwieczne prawo ewolucji. Antropolodzy jednoznacznie twierdzą, że uzębienie człowieka pierwotnego było znacznie mocniejsze i masywniejsze niż nasze To samo z żołądkiem. Wysokoprzetworzona, przemielona żywność, pozbawiona pęczniejących substancji błonnikowych powoduje, że ściany tego organu stają się coraz słabsze. Spożywane obecnie, wysokoskondensowane „bomby kaloryczne” zajmują w żołądku nie wiele miejsca i z łatwością prześlizgują się do jelit. A i te wydają się zbyt duże jak na nasze potrzeby. Właściwe to po co kilkumetrowe jelita, jeżeli większośc spożywanych przez nas pokarmów wchłania się na odcinku pierwszych piętnastu centymetrów? Żywność jest miękka, rozdrobniona i papkowata, nie ma w niej praktycznie niczego co mogłoby wydłużyć i spowolnić jej transport przez układ pokarmowy. Rozmiękczone, kleiste, obfitujące w tłuszcz i cukier pożywienie wchłania się z łatwością do krwiobiegu, wywołując spustoszenie, a niewielkie pozostałości osiadają w jelicie grubym, gdzie zaczynają zalegać i gnić. W konsekwencji narządy nasze nie tylko marnieją, ale także zaczynają chorować. Obecnie nie ma wątpliwości, że dominujące we współczesnym świecie choroby cywilizacyjne takie jak otyłość, miażdżyca, cukrzyca czy nowotwory jelit są wynikiem wadliwego żywienia. No cóż, niepokojąca sprawa, ale jak temu zaradzić?

Pamiętaj by podstawą Twojej diety był twardy pokarm roślinny

Jego źródłem powinny być przetwory zbożowe, warzywa i owoce, obfitujące w tzw. błonnik pokarmowy – nietrawione przez organizm człowieka włókna roślinne. Dzięki obecności błonnika, pokarm jest twardy i posiada sporo walorów zdrowotnych. Od lat przypisuje mu się ogromne znaczenie w profilaktyce wielu chorób i zachowaniu zdrowia. Bogatobłonnikowa żywność roślinna pobudza do pracy cały układ trawienny, wzmaga aktywność narządów mniej używanych i jednocześnie odciąża bardziej zapracowane. Dzięki temu w organizmie panuje zawsze porządek, ład i harmonia.

Błonnik nie jest pojedynczą substancją. To raczej ogólnie przyjęta nazwa, pod którą kryje się kilka składników o podobnych właściwościach i działaniu. Generalnie możemy wyróżnić dwie frakcje błonnika: nierozpuszczalny i rozpuszczalny. Zazwyczaj w pożywieniu występują wspólnie, choć w konkretnym pokarmie dominuje często jeden z nich. Nierozpuszczalny błonnik jak celuloza, hemiceluloza i lignina znajduje się w produktach z pełnego ziarna, kaszach, płatkach, nasionach, zaś błonnik rozpuszczalny ( pektyny, gumy, śluzy) dominuje w owocach, owsie, jęczmieniu i nasionach roślin strączkowych – fasoli i grochu. Pierwszy z nich skutecznie zapobiega zaparciom i zaleganiu mas kałowych w jelitach, drugi doskonale reguluje procesy trawienia i wchłaniania. Obydwie grupy błonnika łączy jedna wspólna cecha: posiadają bezcenne znaczenie dla zdrowia.

Jak działa błonnik?

Pożywienie obfitujące w błonnik, takie jak pełnoziarniste przetwory zbożowe, surowe warzywa i niektóre owoce wymaga dokładnego rozdrobnienia w jamie ustnej. Do pracy angażowana jest spora część uzębienia. Proces przeżuwania wywołuje wzmożony wypływ śliny, która działa ochronnie na zęby wymywając resztki pokarmu. Dodatkowo ślina rozcieńcza cukry, stanowiące idealną pożywkę dla bakterii powodujących próchnicę. Spożywając pokarm wysokobłonnikowy uzębienie staje się silne, mocne i zdrowe.

W specyficzny sposób błonnik wpływa również na pracę żołądka. W obecności soków trawiennych, surowe włókno roślinne ulega pęcznieniu, rozpycha ściany żołądka i wywołuje uczucie pełności. W takich okolicznościach nerwy żołądkowe natychmiast przekazują informacje do mózgu by przystopować apetyt. Błonnik zapobiega więc objadaniu się i oszukuje mózg z korzyścią dla naszego zdrowia i sylwetki ciała. Na takim pokarmie nie sposób utyć, a ciało zachowuje jędrność, twardość i niski procent tkanki tłuszczowej. Zapamiętaj : „ twardy pokarm – twarde i jędrne ciało, miękki pokarm – miękkie i pulchne ciało”. Im więcej błonnika w diecie, tym dłużej zachowasz zdrowie i nienaganny wygląd . Znacznie więc korzystniej zjeść na śniadanie kromkę razowego chleba z chudym serem twarogowym i sałatą niż pszenną bułkę z masłem i salami.

Dobroczynny wpływ błonnika na zdrowie i zgrabną sylwetkę nie ogranicza się jedynie do tego, że poskramia nasz nadmierny apetyt, ale również w złożony sposób reguluje cały proces trawienia i wchłaniania. Pożywienie bogate w błonnik skutecznie spowalnia przesuw miazgi pokarmowej przez układ trawienny. Składniki takie jak cukier i tłuszcz przechodzą z żołądka do jelit stopniowo i nie wywołują nagłego obciążenia. Rozpuszczalne frakcje błonnika w zetknięciu z wodą i sokiem pokarmowym zamieniają się w kleisty żel, który wyściela jelito cienkie i spowalnia wchłanianie glukozy i kwasów tłuszczowych do krwi. Błonnik rozpuszczalny działa w jelitach podobnie jak sygnalizacja świetlna na ruchliwym skrzyżowaniu. Bez jego obecności składniki pożywienia wchłaniają się do krwi szybko i chaotycznie. W konsekwencji tworzą się gigantyczne korki i naczynia krwionośne ulegają zapychaniu. Dopiero specjalne służby porządkowe w postaci hormonu – insuliny są wstanie rozładować wewnątrznaczyniowe napięcie. Ten niezwykle aktywny hormon kieruje ruchem cząsteczek cukru we krwi, i pozwala związkom tłuszczowym znaleźć optymalne miejsce. Najczęściej korzysta z pomocy komórek tłuszczowych, posiadających wystarczającą ilość miejsca, by przechować nadmiar krążących we krwi składników. Nic dziwnego, że na diecie pozbawionej błonnika łatwo się tyje. Ale to nie koniec kłopotów.

Nadmiar krążących we krwi związków tłuszczowych, cukru i insuliny utrzymuje wciąż wysokie ciśnienie, napiera na naczynia, które w konsekwencji tracą swoją elastyczność i kurczliwość. Stają się sztywne, napięte i zdeformowane przez blaszki miażdżycowe. Sercu coraz trudniej pompować przez nie krew. Obciążane nieustanną pracą ściany mięśnia sercowego, stają się grube, włókniste, komory powiększone a zastawki nieszczelne. Postępujące niedotlenienie staje się coraz większym problemem, wzrasta zagrożenie zawałem i udarem mózgu. Wszystko to wywołane jest nadmiernym naporem krążących we krwi składników. A w sumie tak łatwo można tego unikać. Wystarczy jedynie zwiększyć udział błonnika w diecie, który spowalnia transport pokarmu przez układ trawienny i utrudnia szybkie wchłanianie nieporządnych składników do krwi. Surowe włókno roślinne wiąże w jelicie cienkim nadmiar kwasów tłuszczowych, żółci, cholesterolu, szkodliwych metali, substancji rakotwórczych i zwiększa ich wydalanie z kałem.

Ogromnie ważną rolę błonnik pokarmowy pełni w jelicie grubym. W zetknięciu z wodą ulega pęcznieniu, napiera na jego ściany i wyzwala tzw. ruchy robaczkowe umożliwiające oddawanie stolca. Przy jego niedoborze, niepożądane składniki pokarmowe zalegają, gniją i stwarzają doskonałe warunki rozwoju komórkom nowotworowych. Osoby spożywające produkty bogatobłonnikowe znacznie rzadziej narażone są raka okrężnicy czy wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Surowe włókno roślinne skraca czas zalegania mas kałowych oraz utrudnia łączenie bakterii jelitowych z kwasami żółciowymi i cholesterolem, dzięki czemu powstaje mniej związków rakotwórczych.

Błonnik pokarmowy, zwłaszcza jego rozpuszczalne frakcje nie ulegają trawieniu, a jedynie częściowo są rozkładane przez florę bakteryjną jelita grubego. W wyniku tego procesu powstają krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe, które hamują działanie enzymu odpowiedzialnego za wytwarzanie cholesterolu w wątrobie oraz wzmagają wchłanianie wapnia w jelitach, co z kolei wydaje się być pomocne w profilaktyce osteoporozy. Korzyści jest więc sporo. Ale czy można spożywać błonnik do woli? Niezupełnie. Jak we wszystkim, tak również w tym przypadku zalecany jest umiar. Nadmiar błonnika w diecie może utrudniać nie tylko wchłanianie tłuszczu i cukru, ale również wielu cennych składników mineralnych jak żelaza, cynku czy magnezu. Należy więc zachować ostrożność przy niedokrwistości i niedoborach tych składników w organizmie. Niekorzystne jest również zbyt duże spożycie błonnika u osób z chorobami przewodu pokarmowego, zwłaszcza trzustki, wątroby i jelit. Twarde, surowe włókno roślinne wzmaga wydzielanie soków trawiennych i wywołuje podrażnienia, co w przypadku wrzodów żołądka czy jelit może powodować lub nasilać ból. Z drugiej jednak strony należy sobie uświadomić, że większość tych schorzeń zostało spowodowane właśnie niedoborem błonnika .

Każdego dnia w Twojej diecie powinno znaleźć się około 25-40 g błonnika

Nigdy nie zapominaj o tym cennym składniku pokarmowym. Każdego dnia w Twojej diecie powinno znaleźć się około 25-40 g błonnika z różnych pokarmów roślinnych. Pierwsze śniadanie powinno być dla ciebie prawdziwą ucztą błonnikową. Nie ma nic lepszego jak zacząć dzień od pełnego talerza musli zbożowego zalanego mlekiem, z odrobiną orzechów, pestek słonecznika i rodzynek. A gdy do tego dodasz łyżkę otrąb pszennych i owsianych, sprawisz swym jelitom wspaniały prezent. O błonniku pamiętaj także w ciągu dnia. Jadaj owoce ze skórką, zamiast pieczywa pszennego sięgaj po razowe, a ryż biały zastąp brązowym. Nie zapominaj też o dużej porcji świeżej surówki na obiad. No i jeszcze jedno, musisz wypijać przynajmniej 2L płynów dziennie, ponieważ tylko przy odpowiednim nawodnieniu organizmu błonnik działa tak jak powinien.

autor: dr Dariusz Szukała

Przeczytaj inne porady z tej kategorii

Niedobór żelaza

czytaj więcej

Pijmy soki

Czerw 25, 2014 Żywność i żywienie

Nieważne, co wybierzesz – pomarańcze, truskawki czy jabłka. We wszystkich owocach i wyciskanych z nich sokach znajduje się bogactwo witamin oraz minerałów. Przekonaj się do ...

czytaj więcej